środa, 12 lipca 2017

O ważnym aspekcie słów kilka.

12.07.2017

Jack White - Carolina Drama

Pogodziliśmy się. Chyba... Chociaż znów musi mnie co chwilę kąsać jakimś niewybrednym tekstem. Ustąpiłem jej w wielu kwestiach. Nie potrafiła zrozumieć prostych rzeczy, które są dla mnie ważne. Bo ona nie zmieni się i nie ma zamiaru tego robić. Ja też nie powinienem. I teraz albo ja jestem ten doroślejszy, poważniejszy, albo ona ma rację, a ja w tym wypadku jestem debilem. No trudno.

Z docieraniem związków tak to właśnie jest. A właściwie dzielą się one na cztery rodzaje:
A-A
A-B
B-A
B-B

A-A

No to jesteś szczęściarzem. Ty, jak i Twoja druga połówka (Bynajmniej nie finlandii) staracie się oboje. Możecie przegadać każdy najmniejszy detal/pierdołę Nie mówię, że zmienicie każdą rzecz, która wam nie odpowiada, bo tak się nie da. Ale masz pewność i ten komfort psychiczny, że możesz się zwierzyć. Macie największą szansę by przetrwać razem każde gówno, którym karmi was życie.

A-B

No tutaj zaczynają się schody. Traktujesz swój związek poważnie, wiesz, że następują w waszych życiach pewne tarcia, które są czymś normalnym w związku. To znaczy Ty to wiesz... Ona lub on traktują Cię jak dodatek. Jesteś jak breloczek przy kluczach. Fajnie go mieć, ale nie wnosi on nic do życia. Jesteś właśnie takim dodatkiem. Wiadomo niektórym taki układ pasuje na początku. Bez napinki, jesteście razem, ale każdy ma osobne życie. Tylko co wtedy, jeżeli z czasem nic się nie zmienia? Zdobywasz się na poważną rozmowę. Odbdzierasz się z pancerza, odsłaniasz się na cios i ten cios przychodzi. Czujesz go co raz mocniej, jak każda litera z frazesa "Przecież mi nasz związek odpowiada taki jaki jest" wypierdala Ci wnętrzności.

B-A

Witam mistrzu wyjebania. Gratuluję tworzenia poważnego związku. Poważnego. Ta... Chyba raczej wygodnego. Co z tego, że druga część związku się stara, bierze cały syf na siebie, by iść do przodu. A ty stoisz w miejscu, jak gdyby nigdy nic. Jesteś w związku i... tyle. To znaczy tak jest według Ciebie, oczywiście masz gówno, a nie rację. Jeżeli zależy Ci na cipce/kutasie drugiej osoby, to po co nazywać to związkiem? Tworzysz iluzję, iluzję, która karmi drugą osobę i daje jej nadzieję na lepszą codzienność, bardziej pogodną. Może lepiej ustal priorytety zanim się weźmiesz za takie relacje.

B-B

No to czas na jazdę bez trzymanki. Tutaj różnice waszego podejścia może być co najmniej tak ogromne jak Burj Dubai. Oczywiście możecie sie spierać o każdą pierdołę, która kompletnie nic nie wnosi do życia, albo o całkiem inne postrzeganie świata. Niektórzy lubują się w tego typu relacjach, inni zaś marzą tylko o odrobinie spokoju. Niby można myśleć, że kłócenie się o pierdoły jest nieszkodliwe. Owszem, może na początku. Ale ten cały kwas się zbiera w takiej bańce, która z czasem jest większa i większa. Aż wybuchnie.



Ameryki jak zwykle nie odkryłem, ale każdy chyba powinien dążyć do typu relacji A-A.Chciałbym tutaj napisać jakąś mądrą puentę, ale jej nie będzie, gdyż każdy musi to osobno przetrawić, przemyśleć. Docieranie się, to taka forma poczwarki. Jak na początku jest pięknie, to po minięciu zachwytu i fascynacji musi nadejść ten moment i tu albo się związek wypierdala na plecy, albo idzie do przodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz